Aktualności

Aktualnosc l dsc 5522

Dlaczego nikt nie pyta widza, czy chce dawać pieniądze na taki teatr, który nim gardzi?

Doceniam dobrą awangardę. Ale mam duże wątpliwości co do awangardowej komercji. Dlatego od dawna powtarzam, że powinny powstać rady nadzorcze kontrolujące wydawanie publicznych pieniędzy w teatrach - mówi Emilian Kamiński w rozmowie z DGP.

Fałszuje pan?

Nie podrabiam sobie metryki, w poniedziałek 10 lipca kończę 65 lat i duszę mam ciągle młodą.

I wciąż wącha pan?

To wielki mistrz, reżyser i teoretyk teatru Helmut Kajzar powiedział mi: „Emilian, chłopcze, wąchaj czas!”. I ja wącham.

Mówi pan o wąchaniu czasu, a tymczasem strasznie pan grzeczny. Nie pociąga pana awangarda?

A co jest dziś awangardą? Nie kryje się za tym czasem taka kalkulacja: „Nie mam talentu, brak mi warsztatu, to zrobię coś takiego, że im szczęki opadną. Aktorzy, dawajcie, rozbieramy się. Genitalia na wierzch”.

Przesadza pan.

Tak? Kolega aktor opowiadał mi o modnej reżyserce, która chciała na południu Polski wystawić „Moralność pani Dulskiej”. Skompletowała obsadę – sami faceci. Jeden pyta: „Ale jak to, bez kobiet?!”. „A po co kobiety, zrobimy to po nowemu”. „Ale jak po nowemu? Mamy się przebierać za kobiety?”. „Nie, będziecie grali nago”.

Pan żartuje...

Nie, oni wstali i wyszli, zachowali się jak trzeba. Robert, to jest awangarda? Że faceci będą ze wszystkim na wierzchu biegać?! Idźcie sobie do klubu go-go czy klubu dla homoseksualistów i możecie się rozbierać do woli. Dlaczego to ma być w teatrze?

A dlaczego nie?

Bo teatr to sztuka. I nagość w nim powinna być uzasadniona. A jak ktoś się chce porozbierać, to niech idzie do miejsca do tego przeznaczonego. Dla mnie to jest nienormalne i tyle.

Dla pana nienormalne, dla innych OK.

O przepraszam, są też obyczaje, byłem wychowany tak, że pewnych rzeczy publicznie się nie robi.

A może teatr powinien z żywymi naprzód iść, łamać obyczaje, a nie je konserwować?

Jakie konserwować? Co to w ogóle znaczy.

Mówili mi: Emilian jest bardzo prawicowy, konserwatywny.

Jeśli pyta pan w kontekście polityki, to jestem z partii Teatr Kamienica i jestem jej wierny. Rosną nowe pokolenia ludzi i musimy im coś mądrego po sobie zostawić. Wierzę w teatr, który nie odbiera chęci do życia. Daje wzruszenie, radość i siły dla widza, do zmagań z codziennością. Jestem u prawnika, załatwiam jakieś sprawy i słyszę: „Pan prowadzi teatr?”. „Tak, zapraszam”. „A nie, wie pan, ja do teatru już nie pójdę”. I to mnie zaskoczyło, pan z klasą, wykształcony, znał mojego ukochanego profesora Aleksandra Bardiniego i taka deklaracja? Od słowa do słowa i okazało się, że był z żoną w teatrze – jak ty to nazywasz – awangardowym i wyszedł zdruzgotany. „Proszę pana, to było obrzydliwe, było jak w klubie porno. Do takiego teatru ja nie chcę chodzić”. To ja się pytam: tego chcemy? Po to mam łamać obyczaje, żeby obrazić widza i wypędzić go z teatru? To dla kogo będę grał?

Pan? Dla swoich widzów, a...

Tamci dla swoich? Oczywiście, że taki teatr „obnażony” również znajdzie swoich widzów, dlatego powinien być prywatny. Niech wystawia za własne pieniądze. Tak jak mój. Bo jeśli nie, to trzeba spytać podatników, czy się na to godzą. Czy chcą płacić za taki teatr.

Paweł Łysak, Paweł Demirski czy Jan Klata powiedzą panu, że pieniądze podatnika powinny iść na teatr artystyczny, taki jak ich, a nie na pańską mieszczańską komercję.

Doceniam dobrą awangardę i nie deprecjonuję ich twórczości. Ale mam duże wątpliwości co do awangardowej komercji. Puszczamy oko do widza, że to prawdziwa sztuka, awangarda – i nie musimy się martwić o jakość tego, co robimy.

Całość wywiadu: http://kultura.gazetaprawna.pl/artykuly/1056237,emilian-kaminski-mazurek-wywiad-teatr.html