Sceny z życia małżeńskiego
„Sceny z życia małżeńskiego” Ingmara Bergmana reżyseruje Barbara Sass. Występują: Justyna Sieńczyłło i Piotr Grabowski.
Opis spektaklu
„Sceny z życia małżeńskiego” to swoiste studium związku i jego rozpadu. Dwoje, wydawałoby się szczęśliwych, dorosłych i wykształconych ludzi (ona prawnik, on naukowiec) staje przed decyzją o rozstaniu.
Reżyser spektaklu – Barbara Sass – zmierzyła się z trudnym zadaniem obnażenia niedoskonałości ludzkich charakterów oraz zawiłych relacji damsko-męskich. „Myślę, że fabuła jest pretekstem do opowiedzenia o sprawach dużo ważniejszych. To sztuka o rozpadzie współczesnego świata. Autor – Ingmar Bergman zauważył proces zanikania tradycyjnych wartości oraz indywidualizacji prowadzącej do braku zrozumienia uczuć drugiego człowieka już w latach dziewięćdziesiątych poprzedniego wieku.” – mówi Barbara Sass.
Spektakl jest utrzymany w realistycznej konwencji, która raz po raz wymyka się prostemu odbiorowi, aby zaskoczyć nas uogólnieniem. Dystans autora do świata i pogubionych w nim bohaterów potrafi obnażyć aż do śmieszności ich dramaty i tragedie.
Premiera galowa spektaklu odbyła się 18 stycznia 2014 roku.
Spektakl wyłącznie dla widzów dorosłych.
UWAGA! Osoby spóźnione nie będą wpuszczone na spektakl.
https://www.youtube.com/watch?v=E1IbeORm3vA
Wywiad z Piotrem Grabowskim:
https://www.youtube.com/watch?v=1yL5LXIF7R4
Wywiad z Justyną Sieńczyłło:
https://www.youtube.com/watch?v=xDN4w8H0d00
Patroni medialni:
Sponsorzy:
Twórcy
- Autor:
- Ingmar Bergman
- Reżyseria:
- Barbara Sass
- Muzyka: Michał Lorenc
- Scenografia: Wojciech Stefaniak
- Kostiumy: Ewa Krauze
- Reżyseria światła: Wiesław Zdort
- Zdjęcia: Rafał Latoszek
Galeria zdjęć
Recenzje
Premiera „Scen z życia małżeńskiego” Ingmara Bergmana w Teatrze Kamienica wypełnia dotkliwą lukę na teatralnym rynku.(…)Barbara Sass (…) pokazała w Teatrze Kamienica bezbłędnie poprowadzoną opowieść o umieraniu związku dwojga ludzi, którzy być ze sobą już nie mogą, ale nie mogą także bez siebie żyć, piekielną mieszankę wzajemnego odpychania i przyciągania.
Siłą tego spektaklu jest znakomita reżyseria Barbary Sass, choć Bergman to nie bułka z masłem, nawet dla tak doświadczonej artystki. „Trzy miesiące zajęło mi napisanie tych scen, a doświadczenie ich zabrało całe życie” – tak krótko podsumował swój film szwedzki reżyser. Piotr Grabowski i Justyna Sieńczyłło doskonale oddają sztuczność kobiety, plastikowość mężczyzny, którą pokazał wcześniej „znawca ludzkich niedoskonałości”.
Jeżeli ktoś chce zobaczyć kawał „prawdziwego, pełnokrwistego” spektaklu, to Teatr Kamienica daje mu tę szansę. Tu nie ma śmichów chichów i mrugania do publiczności. Tu jest życie i problemy z jakimi boryka się, wcale nie mała, część ludzkości.
W spektaklu dotyka głęboka autentyczność bohaterów. Momentami wydaje się wręcz, jakby poszczególne sceny był dedykowane indywidualnemu widzowi. Inscenizacja Sass doskonale oddaje irracjonalność zachowań i spektrum nastrojów, gdzie namiętność z łatwością przechodzi w nienawiść.
Padół łez
Taki tytuł nosi jedna z sześciu scen sztuki Bergmana, w której sportretowane zostały losy pewnego małżeństwa przechodzącego przez piekło nudy, obojętności, namiętności, nienawiści, rozgoryczenia i wątpliwości. Mogło się zdawać, że scenariusz powstały 40 lat temu okaże się bezradny wobec nowej rzeczywistości, zwłaszcza że ukazuje obyczajową codzienność, styl życia, język (nie)porozumienia, a więc to wszystko, co zmienia się najszybciej. A jednak „Sceny z życia małżeńskiego” nie straciły siły dramatycznej, teraz być może jeszcze wyraźniej niż przed laty odsłaniają prawdziwe oblicze świata, który miał zapewnić powszechną szczęśliwość, ale był „padołem łez”, niewydarzonym projektem, w którym pogubieni ludzie nie potrafili skleić swojego życia. Tak to przynajmniej wygląda w Teatrze Kamienica, w którym Justyna Sieńczyłło i Piotr Grabowski powołują do życia bohaterów usiłujących się odnaleźć na jałowym gruncie i coraz bardziej pogrążających się w lepkiej masie codzienności. Ich rutynowy, przygasający związek, pozornie poukładane życie, wyprane z emocji i celów, które potrafią nadawać sens istnieniu, poddają wiwisekcji, nie szczędząc postaciom i widzom prawdy o świecie rozchwianym, niepewnym jutra i rozmytych wartości.
Różnica temperamentów aktorskich wychodzi tu na korzyść, emocjonalna, pełnokrwista, wybuchowa Marianne Justyny Sieńczyłło zmaga się z uporządkowanym, powściągliwym, stanowiącym oazę spokoju Johanem Piotra Grabowskiego. Ale to tylko maska, bo eksplozja czyha za każdym słowem i gestem. Rytm przedstawieniu nadają krótkie zawieszenia-przerwy, kiedy aktorzy zmieniają kostiumy w czeluści ogromnej szafy. Te przebieranki ukazują z jednej strony solidną zasobność pary, z drugiej – demaskują daremność ukrywania tego, co najważniejsze: strachu, niepewności, niezrozumienia. Ich nie da się schować nawet do największej szafy. To wszystko przeziera przez spektakl Barbary Sass, która pewną ręką prowadzi aktorów przez gąszcz psychologicznych zawiłości, pełnych zwątpień, ale zawierających nikłą nadzieję.
Spektakl ogląda się z żywym zaciekawieniem. Sieńczyłło i Grabowski bardzo ciekawie zbudowali swoje postaci, bezbłędnie biegają po emocjach, które w przypadku tego spektaklu są naprawdę silne i gwałtowne. Każdy gest jest celowy, nie ma przypadkowości. Imponujący warsztat aktorski prezentowany przez Sieńczyłło i Grabowskiego, pozwolił im zbudować postaci o niebywale bogatej i skomplikowanej konstrukcji psychologicznej. Całość jest naprawdę imponująca.
Dwójka aktorów wciąga w tę opowieść od pierwszych chwil. Zapominamy, że widzieliśmy film, umyka nam spod powiek wspaniała Liv Ullmann – ważni są Sieńczyłło, Grabowski i świat ich emocji. Jej zdumienie i strach, jego obojętność, jakieś nieracjonalne gesty, słowa, którymi się ranią… Nie jest łatwo się rozstać, kto doświadczył – wie. Jednak w kolejnych sekwencjach widzimy zmianę ról; ona coraz pewniej odnajduje się w życiu, on – wręcz przeciwnie.
"Sceny z życia małżeńskiego" Ingmara Bergmana, w poruszającej, głęboko emocjonalnej reżyserii Barbary Sass, to opowieść o ludziach, którzy wiedzą o sobie zbyt wiele, żeby nadal się kochać - i zbyt mało, żeby się rozumieć. Marianna i Jan (Justyna Sieńczyłło i Piotr Grabowski) opisują siebie i swoje małżeństwo - przechodząc od afirmacji harmonii i miłości do gorliwego zaprzeczania, jakoby coś takiego w ogóle istniało - w ciągu pierwszych kilku minut sztuki. (...) drobiazgi takie jak układ dłoni, tembr głosu czy przebieg ruchu budują nastrój całej sztuki, zaświadczając o kunszcie obojga aktorów".