Blef
Kariera, pieniądze, władza to najbardziej liczy się w korporacyjnym życiu. Idealnie skrojone garnitury, finezyjne poszetki, gustowne krawaty i męskie rozprawy o biznesie to tylko pozory. Co się zmienia, gdy po przeciwnej stronie stołu, do negocjacji siada kobieta? Pokusa manifestacji wyższości, żądza sukcesu i prawa ekonomii mogą okazać się przyczyną pikantnych, ale pełnych wysublimowanego humoru, korporacyjnych pertraktacji.
Opis spektaklu
Stanisław (Michał Rolnicki) i Krzysztof (Kamil Kula/Adam Serowaniec) czekają na spotkanie z Jackiem, aby mogli przypieczętować strategiczną dla ich pozycji w firmie umowę. Zamiast zaprzyjaźnionego biznesowego partnera, w gabinecie zjawia się jednak Hanna (Katarzyna Ankudowicz/Ilona Wrońska). Zimna taktyka kobiety pozostaje zagadką nawet dla Władysława (Marcin Perchuć/Maciej Wierzbicki) - najwyższego rangą managera.
Słodko - kwaśna komedia odsłania kulisy korporacyjnego piekiełka. "Blef" jest teatralną, niezwykle wciągającą kalkulacją zawodowych zysków i moralnych strat.
Czas trwania spektaklu: 110 minut z przerwą.
SPEKTAKL WYŁĄCZNIE DLA WIDZÓW DOROSŁYCH
Spektakl Współfinansowany ze Środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu „Teatr i Taniec” umowa nr 06345/19/FPK/DMP.
Twórcy
- Autor:
- Andrew Payne
- Reżyseria:
- Marcin Perchuć
- Współpraca reżyserska: Maciej Wierzbicki
Tytuł oryginału: The meeting
Tłumaczenie: Elżbieta Woźniak - Scenografia: Andrzej Lewczuk
Kostiumy: Agnieszka Prokopczuk - Współpraca muzyczna: Piotr "Vienio" Więcławski
- Oprawa muzyczna: Maciej Słowikowski
Produkcja: Karolina Gromadzka
Galeria zdjęć
Recenzje
Szczerze polecam tę najnowszą premierę w Teatrze Kamienica (…) Spektakl niewątpliwe jest rodzajem komedii. Publiczność śmieje się nie raz i nie dwa razy ale im dłużej trwa spektakl, tym bardziej zmienia się rodzaj śmiechu (…) Co najmniej od połowy, spektakl przestaje być beztroską komedią, a zaczyna zbliżać się do tragifarsy (…) Trudno wyróżnić kogoś z aktorów, ale mnie osobiście najbardziej podobał się Marcin Perchuć i Katarzyna Ankudowicz. Oboje chyba pracowali w korporacji?! Ale to absolutnie nie oznacza, że mam coś do zarzucenia pozostałej dwójce. Jan Wieczorkowski – znakomicie odtwarza porządnego w gruncie rzeczy faceta z problemami rodzinnymi, wrzuconego w tryby koszmarnego korpo, a jego rozmowy przez telefon z żoną, to majstersztyk!! No i najmłodszy w tym gronie Kamil Kula, jako Krzysztof, dla którego świat korpo jest środowiskiem naturalnym i który raptem odkrywa, że istnieje życie i problemy poza firmą! Bardzo dobry!
W rolach głównych występują naprzemiennie: Jan Wieczorkowski/Michał Rolnicki, Kamil Kula/Adam Serowaniec, Katarzyna Ankudowicz/Ilona Wrońska, Marcin Perchuć/Maciej Wierzbicki czyli aktorzy doświadczeni, znani i zdecydowanie wyróżniający się. Dzięki nim „Blef” oglądało się bardzo przyjemnie, bo wszystko zdawało się być dopięte na ostatni guzik (…) Warstwa dźwiękowa również jest na wysokim poziomie (…) Pewnym urozmaiceniem są przerywniki pomiędzy scenami, które rapuje jeden z aktorów (…) Blef to sztuka dla osób, które nie boją się produkcji kameralnych, sięgających istoty człowieczeństwa.
„Blef” jak w soczewce pokazuje życie w korporacji. Czasami przejaskrawione, momentami niepełne nadto spłycone, niosące jednak w swym przekazie uniwersalizm myśli i zachowań. Te zaś nie są obce tym, którzy choćby przez krótki czas, codziennie rano wiązali krawat, zakładali garnitur lub garsonkę i w zatłoczonej rzeczywistości wielkomiejskiego autobusu podążali odbijać kartę wstępu do szklanego, wielopiętrowego budynku mieszącego się w prestiżowej części miasta, przy znanej z nazwy ulicy będącego w rzeczywistości miejscem korporacyjnego kieratu. (…) Spektakl jest reżyserskim debiutem Marcina Perchucia zrealizowanym w oparciu o sztukę Andrew’a Payen’a. Reżyserska świeżość w połączeniu z fabułą i bardzo dobrą obsadą aktorską dostarczają widzowi wielu wrażeń, skłaniając jednocześnie do przemyśleń. Trudno jest wyróżnić kogoś aktorsko, gdyż właściwie wszyscy obserwowani aktorzy grają na wysokim poziomie.
To naprawdę wielka frajda oglądać Macieja Wierzbickiego (też Montowiak) na scenie: spokój, elegancja, wyczucie chwili, wspaniały głos, dykcja, no cóż, same komplementy. Z przyjemnością podziwiam jedyną żeńską rolę – w Katarzynie Ankudowicz jest moc i naprawdę duża doza fascynującego wyrafinowania, w sumie dobre aktorstwo. Świetnie ogląda się też Michała Rolnickiego, który przejął na siebie cały ciężar przedstawienia i robi to znakomicie, jest w końcu główną postacią scenicznych wydarzeń, imponująco sobie radzi z traktowaniem wszystkich humorystycznych odcieni dramatu, biorąc również „na klatę” niespodziewane wypadki sceniczne bez uszczerbku dla całego przebiegu spektaklu. Rozmowy telefoniczne z żoną są zagrane wybornie, życiowe zagubienie bohatera również, i ta fantastyczna chemia z Katarzyną Ankudowicz, tak, jakby czas się zatrzymał, a ja znów oglądam wspaniały odcinek serialu „Mamuśki”, gdzie grali obok Stanisławy Celińskiej i Ewy Wencel pierwsze skrzypce.